Strony

poniedziałek, 10 lutego 2014

KAWOWY BALSAM DO UST PAT&RUB



Rozpoczął się nowy tydzień, więc w ten piękny słoneczny poniedziałek postanowiłam zaserwować Wam recenzję kawowego balsamu do ust firmy PAT&RUB, który przyszedł do mnie jakiś czas temu w paczuszce od zjemciklapki. Pomimo, że świeci słońce, pogoda może być zwodna, szczególnie jeśli chodzi o nasze usta, które w tym okresie wymagają dodatkowej pielęgnacji i zabezpieczenia przed wysychaniem. Moje usta bardzo szybko się przesuszają i pierzchną, dlatego nigdy nie ruszam się nigdzie bez nawilżającej pomadki, balsamu czy innego mazidła. To było moje pierwsze spotkanie z balsamem do ust firmy PAT&RUB, ale zdążyliśmy się już dobrze zapoznać i mogę Wam trochę napisać na jego temat.





Balsam jest w 100% naturalny, jak możemy wyczytać z opisu producenta.
Pielęgnacyjny Balsam do Ust Kawowy z linii kosmetyków naturalnych PAT&RUB LIPS

100% natury tak ważne na ustach!
Balsam chroni. Sprawia, że skóra ust jest odżywiona, wygładzona i nawilżona. Znakomity do spierzchniętych ust. Zawiera kompozycję wartościowych pielęgnacyjnie maseł i olejów roślinnych. Masło kawowe jest bogatym źródłem przeciwutleniaczy i pobudza mikrokrążenie. Balsam ma uwodzicielski zapach, który poprawia nastrój. Kolor nadaje masło kawowe i naturalny pigment. Aromat balsamu pochodzi od masła kawowego.

Kompozycja:
masło kawowe*
olej jojoba*
olej rycynowy*
wosk pszczeli*
naturalny pigment*

*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym

Skład:

Ricinus Communis Seed Oil (olejek rycynowy) - wzmacnia, odżywia
Caprylic/Capric Triglyceride (trigliceryd kaprylowo-kaprynowy) - naturalna roślinna substancja zmiękczjąca i ułatwiająca rozpuszczanie
Coffea Arabica (Coffe) Seed Oil (olej z ziaren kawy) - przywraca elastyczność, odżywia i pobudza
Hydrogenated Vegatable Oil (uwodorniony olej roślinny) - nadaje kremową konsystencję i stabilizuje
Beeswax (wosk pszczeli) - składnik regulujący oraz wiążący konsystencję; naturalnie bogaty w palmitynian mirycylowy, alkohole woskowe i węglowodory parafinowe
Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil (olejek jojoba) - działa nawilżająco i łagodząco, bakteriostatycznie, jest naturalnym filtrem promieni słonecznych
Tocopherol (mixed) (tokoferol) - naturalny antyoksydant; działa nawilżająco, przeciwstarzeniowo, blokując wolne rodniki, przeciwzapalnie; poprawia mikrocyrkulację
Beta-SitosterolSterol roślinny, emolient, stabilizator emulsji
Squalene (skwalen) - ma własności antybakteryjne, przeciwgrzybiczne, odżywcze i regenerujące
Mica (mika) - pigment mineralny
Iron Oxide (tlenek żelaza) - czerwień żelazowa, czerwonobrązowy naturalny pigment




Opakowanie:


Produkt zapakowany jest w kartonowe pudełeczko, na którym możemy znaleźć wszystkie cenne informacje, z opisem producenta, stroną internetową i wieloma innymi. Design też jest bardzo przyjemny, czytelny i nie mam mu nic do zarzucenia. Plastikowy, zakręcany słoiczek, który znajdziemy wewnątrz kartonika również prezentuje się bardzo elegancko. Podoba mi się jego zakręcane wieczko, ponieważ to bardziej ułatwia otwieranie, nie jak w przypadku balsamów czy masełek w "puszeczkach". Słoiczek wykonany jest z solidnego materiału, wiec nie ma obaw, że zniszczy się przy upadku. I mimo, że jest on niewielki (osobiście uwielbiam takie słodkie maleństwa), to wydobycie go nie sprawia najmniejszych problemów. Słoiczek ma pojemność 10ml, ale jest bardzo wydajny. 




Konsystencja i zapach:

Balsam jest dosyć zbity i twardy, jednak jak większość kosmetyków tego typu rozpuszcza się lekko pod wpływem ciepła. Na ustach przyjemnie się rozsmarowuje i nie jest lepki (co dla mnie w tym wypadku jest wielkim plusem). Ma jasno brunatny kolor, który na ustach jest transparentny z drobną karmelową poświatą. Delikatny i naturalny zapach nie jest nadmiernie wyczuwalny. Aromat kawy jest bardzo lekki i dosyć przyjemny. Będzie idealny dla tych, którzy nie przepadają na perfumowanymi kosmetykami.




Działanie:

Owszem balsam nawilża i natłuszcza usta, jednak jest to bardzo krótkotrwały efekt i co jakiś czas trzeba powtarzać aplikację. Tworzy na ustach ochronną powłokę, która jest idealnym zabezpieczeniem zarówno przed wiatrem i mrozem, jak i przed działaniem słońca. Usta są po nim przyjemne, gładkie i miękkie, jednak też nie jest do efekt długotrwały. Czy regeneruje? Trochę na pewno, odkąd go używam nie mam na ustach przesuszonych skórek. Oprócz niego używam też nawilżającej pomadki, więc możliwe, że to zasługa działania obydwóch. 




Podsumowanie:

Produkt zawiera naturalne składniki, co jest jego wielkim plusem. Co do działania czuję się trochę rozczarowana, ponieważ myślałam, że przy takim składzie działanie również będzie z efektem "wow", jednak tak nie jest. Jestem z niego w miarę zadowolona, chociaż spodziewałam się czegoś więcej, jak za taka cenę i skład. Cena 39zł/10ml - jest jak dla mnie dość wysoka lecz do przełknięcia, choćby za te naturalne składniki. Balsam posiada jeszcze trzy inne wersje: różaną, pomarańczową i grejpfrutową. Obecnie na stronie PAT&RUB można go kupić po przecenie za 33,15zł.

Używałyście balsamów PAT&RUB? Jak się u Was sprawdzają? A może macie jakichś swoich ulubieńców wśród innych marek?

10 komentarzy:

  1. Nie polubilibyśmy się, nie znoszę zapachu kawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja podobnie jak koleżanka wyżej też nie znoszę zapachu kawy. Poza tym za taką cenę to naprawdę oczekiwałabym cudu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie kawę, ale jako kosmetyk na ustach to już nie dla mnie ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam kawowy błyszczyk z Pat&Rub, bardzo fajny.
    U mnie najlepiej w zimie spisuje się Tisane :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja akurat lubię zapach kawy, więc pewnie przypadłby mi do gustu ;) Ja obecnie z Pat&Rub używam otulającego masła do ciała ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja muszę zakupić jakiś porządny nawilżacz, bo masełko Nivea nie daje rady.

    OdpowiedzUsuń
  7. jak dla mnie to cena jest trochę za duża jak na balsam do ust, ale sama firma put&rub mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Grejpfrutowa musi ładnie pachnieć, ale ja raczej się nie skusze. Dla mnie cena jest zbyt wysoka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kawa zawsze zdobywa moje serce, w kosmetykach także.

    OdpowiedzUsuń