Witajcie! Ostatnio w poście zakupowym pochwaliłam się Wam co udało mi się kupić przy okazji promocji w Rossmannie i Naturze. Jednak nie były to moje jedyne zakupy na przełomie kwietnia i maja. Wiosna to czas gdy mam ochotę na nowości! Część z nich mogłyście już spotkać na blogu, inne czekają na recenzję. Z jednej strony wydaje się ich wiele, z drugiej to na ogół drobne zakupy z prawie 2 miesięcy ;)
Na pierwszy ogień idą moje zakupy z drogerii Jasmin. Drogeria posiada rewelacyjny asortyment, wiele kosmetyków, które nie są dostępne wszędzie na naszym rynku. Osobiście najbardziej mnie zachwyca to jak wiele posiadają kosmetyków naturalnych z rosyjskimi włącznie. I właśnie jako pierwsze chciałam Wam zaprezentować moje nabytki od rosyjskiej marki Natura Siberica.
NATURA SIBERICA Balsam do włosów przetłuszczających się Objętość i Równowaga. Balsam jest na bazie Maliny Arktycznej i Kosolimby i ma on rewelacyjny skład bogaty w wiele olejków i ekstraktów roślinnych. Szukałam od dawna jakiegoś naturalnego kosmetyku do włosów, dlatego ten właśnie balsam przykuł moją uwagę. Jestem na etapie testowania od jakiegoś czasu, więc na pewno niebawem pojawi się dokładniejsza recenzja.
Kolejnym kosmetykiem od NATURA SIBERICA jest krem na dzień Równowaga i Nawilżenie z soforą japońską. Krem jest przeznaczony do skóry tłustej i mieszanej, posiada on SPF-15 oraz organiczne składniki aktywne. Ma równie przyjemny skład jak balsam i ładny zapach. Krem również stosuję już od jakiegoś czasu zatem niedługo będę mogła Wam napisać o nim coś więcej ;).
O rozświetlaczu od PAESE już Wam pisałam recenzję, którą możecie znaleźć >TU<. Jako kosmetyk kolorowy nie potrzebował tyle czasu testowania co kosmetyki pielęgnujące, dlatego mogłam o nim napisać niemal od razu ;).
To samo tyczy się zmywacza Delia CORAL (możecie o nim poczytać >TU<), pisałam w recenzji na temat obydwóch wersji z tej serii. Jak dotąd jestem im wierna i pozostaję przy opinii, że to najlepsze zmywacze jakie dotąd stosowałam.
W Jasminie kupiłam też gąbeczki do nakładania podkładu, których oczywiście nie będę stosować do tego do czego są stworzone, bo jestem wierna swojemu jajeczku lub własnym palcom. Gąbeczek zazwyczaj używam do paznokci, a precyzując do robienia manicure typu ombre lub zbliżonego i sprawdzają się one tutaj bardzo fajnie ;).
W Jasminie kupiłam też gąbeczki do nakładania podkładu, których oczywiście nie będę stosować do tego do czego są stworzone, bo jestem wierna swojemu jajeczku lub własnym palcom. Gąbeczek zazwyczaj używam do paznokci, a precyzując do robienia manicure typu ombre lub zbliżonego i sprawdzają się one tutaj bardzo fajnie ;).
Kolejna rzecz, kupiona uwaga...w Biedronce, to arbuzowy peeling do ciała od Bielendy - gładkośc + nawilżenie. Skusił mnie bo był w jakiejś śmiesznie niskiej cenie, a poza tym uwielbiam zapach arbuza i to było głównym aspektem dlaczego go kupiłam. Peeling jest jeszcze nie otwarty, bo mam kilka innych do wykorzystanie, więc będzie musiał poczekać w kolejce do recenzji.
5 i 6 kwietnia odbywała się w Krakowie kolejna edycja Targów kosmetycznych LNE & spa, w których uczestniczyłam. Tam też zakupiłam kilka drobiazgów do paznokci m.in.: sypki błękitny brokat, zestaw różnych czarnych dżetów, cążki, polerkę do paznokci i dwa pilniki (o gradacji 100/180 i 80/80).
Czarne dżety były dostępne w zestawie, oczywiście można było znaleźć inne dostępne w pojedynczych słoiczkach, ale wybrałam takie bo były najmniej odpustowe ;). Cążki kupiłam, ponieważ chciałam wypróbować jak się nimi wycina zadziorki od skórek. Samych skórek nie wycinam, a do tej pory używałam tylko takich prostych wycinaczek, ale były mało precyzyjne i nie raz zdarzyło mi się zaciąć ;). Pilniki są klasyczne papierowe, mają zaznaczona na sobie gradację, w przeciwieństwie do większości pilników drogeryjnych. Co do polerki, jak do tej pory spisuje się ona bardzo dobrze i szybko nabłyszcza paznokcie, co jest dla mnie dużym zaskoczeniem, bo przy niektórych polerkach musiałam się tak namachać, że aż mnie bolały ręce (szczególnie przy tych 4-etapowych) ;)
A teraz czas na moją miłość i coś z czego jestem najbardziej zadowolona czyli moje nowe wspaniałe pędzle Maestro, również kupione na Targach. Wybrałam 3 pędzle ze ZŁOTEJ KOLEKCJI Maestro: blending (do blendowania cieni na powiece), shadow (do nakładania cieni) i eyeliner (świetnie się sprawdza do rysowania kreski na oku, jak również do nakładania cienia na brwi). Pędzle są ręcznie robione i mają rewelacyjny design, w tej kolekcji ujęło mnie połączenie złota z matowym trzonkiem, co prezentuje się bardzo elegancko. Zdecydowałam się na pędzle do makijażu oczy, bo takich na daną chwilę potrzebowałam, chociaż nie ukrywam, że teraz chciałabym mieć pełną kolekcję, a na pewno jeszcze ten do pudru i różu! ;)
Nowa kolekcja lakierów JEST od VIPERA Cosmetics ostatnimi czasy podbiła moje serce. Mają one rewelacyjne kolory, idealne na sezon wiosna-lato i moim zdaniem jak do tej pory jest to najbardziej udana kolekcja lakierów tej firmy. W moim posiadaniu znalazły się numery: 501, 516, 522, 524, 525, 536 i nie ukrywam, że na pewno na tym się nie zakończy moja kolekcja. Poza świetnymi kolorami, posiadają także fajnie wyglądające buteleczki, w większości dobrze się nakładają, dobrze kryją i dosyć szybko schną.
Kolejny kosmetyk od VIPERY, czyli transparentny matujący puder sypki. Ma przyjemne w użyciu opakowanie z dołączonym słodkim różowym puszkiem do aplikacji. Aplikatora jeszcze nie używałam, bo wolę nakładać puder pędzlem, ale całość bardzo ładnie się prezentuje. Puder fajnie matuje, niestety tylko na kilka godzin, ale więcej na ten temat napiszę w szczegółowej recenzji.
Lakiery Safari, tanie i jak na taką cenę dosyć dobre. Wybrałam dwa wiosenne kolory, błękitny kupiłam na targach kosmetycznych, zielony natomiast w małej drogerii podczas wyjazdu do rodzinnego miasta ;).
Dwa kolejne lakiery, również zakupione w drogerii w mieście rodzinnym, to marmurki z nowej neonowej kolekcji LEMAXA. Kupiłam ze zwykłej ciekawości, bo widziałam na wielu blogach dobre opinie na temat klasycznych marmurów od LEMAXA i chciałam wypróbować też ta neonowa nowość. Wybrałam żółty i różowy, był również u mnie dostępny kolor zielony, ale na żywo jakoś nie przypadł mi do gustu.
Kupiłam też tam lakier z nowej edycji serii Rich Color i wysuszający top coat Quick Dry od Golden Rose. Jasno różowy Rich Color trochę mnie rozczarował, bo do pełnego krycia potrzebuje co najmniej 3 warstw, jednak to chyba mój 3 czy 4 lakier o takim odcieniu i każdy z nich miał problem z kryciem, więc może taka ma być charakterystyka tego odcienia. Jednak w wersji półprzeźroczystej też prezentuje się całkiem fajnie ;). Za to wysuszacz Quick Dry sprawdza sie rewelacyjnie! Nie dość, że znacznie przyspiesza schnięcie lakieru i to nawet po 2-3 warstwach, to jeszcze genialnie nabłyszcza. Uwielbiam go za to, że lakier jest suchy już po kilku minutach i na pewno będzie on stałym bywalcem w mojej lakierowej kolekcji ;).
Kupiłam też tam lakier z nowej edycji serii Rich Color i wysuszający top coat Quick Dry od Golden Rose. Jasno różowy Rich Color trochę mnie rozczarował, bo do pełnego krycia potrzebuje co najmniej 3 warstw, jednak to chyba mój 3 czy 4 lakier o takim odcieniu i każdy z nich miał problem z kryciem, więc może taka ma być charakterystyka tego odcienia. Jednak w wersji półprzeźroczystej też prezentuje się całkiem fajnie ;). Za to wysuszacz Quick Dry sprawdza sie rewelacyjnie! Nie dość, że znacznie przyspiesza schnięcie lakieru i to nawet po 2-3 warstwach, to jeszcze genialnie nabłyszcza. Uwielbiam go za to, że lakier jest suchy już po kilku minutach i na pewno będzie on stałym bywalcem w mojej lakierowej kolekcji ;).
A to kolejny wysuszacz, tym razem w płynie, który niezmiernie mnie rozczarował. Carla preparat przyspieszający schnięcie kupiłam również na Targach kosmetycznych, z tego co pamiętam był on droższy od tego z Golden Rose i teoretycznie jest przeznaczony do użytku profesjonalnego, czyli z salonach manicure. Napisałam teoretycznie, bo skoro jest do profesjonalnego użytku to powinien również profesjonalnie działać, a tak nie jest. Golden bije go na głowę! W zasadzie ten przyspieszacz schnięcia nie robi nic, a jeśli robi to naprawdę minimalnie, nie zauważyłam specjalnego przyspieszenia, bo i bez niego lakier schnie tak samo.
Czas na zakup roku! Czyli sztuczne rzęsy zakupione w chińskim markecie aż za całe 3 zł! ;) W sumie to kupiłam je dla zabawy, bo w życiu nie przyklejałam sobie sztucznych rzęs (nie odczuwałam takiej potrzeby, bo mam naturalnie długie rzęsy) i chciałabym zobaczyć jak to jest. A w zasadzie za taką cenę to nie wyglądają one nawet źle, bo widziałam droższe i o wiele gorsze. Plusem jest, że mają przeźroczysty pasek zamiast czarnego, więc będą mniej wyróżniać się na powiece. Może jak już zdecyduję się na zrobienie wizażu z ich użyciem to podzielę się z Wami na blogu ;).
I na koniec tradycyjne zakupy na co dzień z Rossmanna. Olejek pod prysznic ISANA, ciężko mi policzyć, który to z kolei kosmetyk pod prysznic ISANY, bo tak szybko się kończą, że ciężko mi to policzyć ;). Ogólnie lubię, te żele za to że fajnie pachną dobrze się pienia i myją. Jak już pewnie nie raz pisałam żel pod prysznic jest kosmetykiem, do którego przywiązuję najmniejsza wagę, najważniejsze dla mnie jest to żeby ładnie pachniał, a od pielęgnacji skóry są inne kosmetyki.
Kolejny produkt to szampon dla dzieci Babydream, o którym wiele czytałam i chciałam wypróbować na sobie. Obecnie mam już drugie opakowanie i jest on na szczycie listy do zrecenzowania.
Krem do rąk HAPPY END od Bielendy kupiłam, ponieważ był w promocji, a kremów do rąk nigdy za wiele ;)
I na koniec moje ostatnie odkrycie czyli łagodzący tonik oczyszczający IDEAL SOFT od L'OREAL. Przy pierwszym użyciu bardzo się zdziwiłam kiedy wylałam tonik na wacik a on cały spłynął mi na rękę, zazwyczaj toniki od razu w niego wsiąkały, a tu psikus ;). Stało się tak z racji tego, że ten tonik nie posiada klasycznej płynnej konsystencji. Jego konsystencja owszem jest płynna, ale podchodząca lekko pod żelową, w sumie ciężko mi ją określić, bo nigdy z czymś takim się do tej pory nie spotkałam, ale jestem mile zaskoczona. Tonik jak dla mnie jest świetny, delikatny, łagodzący i ślicznie pachnie, czego chcieć więcej!
Kolejny produkt to szampon dla dzieci Babydream, o którym wiele czytałam i chciałam wypróbować na sobie. Obecnie mam już drugie opakowanie i jest on na szczycie listy do zrecenzowania.
Krem do rąk HAPPY END od Bielendy kupiłam, ponieważ był w promocji, a kremów do rąk nigdy za wiele ;)
I na koniec moje ostatnie odkrycie czyli łagodzący tonik oczyszczający IDEAL SOFT od L'OREAL. Przy pierwszym użyciu bardzo się zdziwiłam kiedy wylałam tonik na wacik a on cały spłynął mi na rękę, zazwyczaj toniki od razu w niego wsiąkały, a tu psikus ;). Stało się tak z racji tego, że ten tonik nie posiada klasycznej płynnej konsystencji. Jego konsystencja owszem jest płynna, ale podchodząca lekko pod żelową, w sumie ciężko mi ją określić, bo nigdy z czymś takim się do tej pory nie spotkałam, ale jestem mile zaskoczona. Tonik jak dla mnie jest świetny, delikatny, łagodzący i ślicznie pachnie, czego chcieć więcej!
A tak prezentują się wszystkie zakupy razem. Na zdjęciu wyglądają dosyć obszernie, a tak naprawdę aż tak wiele tego nie ma ;).
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z większości tych produktów, chociaż są wśród nich też takie, które mnie rozczarowały, ale po to są testy żeby spróbować wszystkiego po trochu i więcej nie kupować tych złych. Niektóre z nich już zrecenzowałam, a reszta czeka na swoją kolej, więc jeśli jesteście ciekawe, któregoś z nich to zaglądajcie tu od czasu do czasu ;).
Co sądzicie o moich nowych zdobyczach? Używałyście któregoś z tych kosmetyków albo macie wśród nich swoich ulubieńców?
super nowości :) Jestem ciekawa tego peelingu arbuzowego :)
OdpowiedzUsuńPachnie obłędnie! Nie wyciągałabym nosa z pudełka ;)
UsuńWow! Jakie wielkie zakupy :)
OdpowiedzUsuńUzbierane w kilka tygodni ;) Po prostu brak mi czasu na systematyczne relacje z zakupów ;)
Usuńpuder z Vipery ma śliczny ,,puszek,, :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Aż żal mi go używać ;) Poza tym wolę pędzle ;)
Usuńsporo tego :) lakiery piękne!
OdpowiedzUsuńNo, nazbierało się...tu troszkę, tu troszkę... ;) W lakierach jestem zakochana! Zaczynają już wypierać ukochane Golden Rose ;)
Usuńo matkooo ile nowości ;)!
OdpowiedzUsuńTak to jest puścić babę na wiosenne zakupy ;)
UsuńSame wspaniałości !! Lemaxy i ja w tym miesiącu zamówiłam :D I Arbuza z Bielandy też kupiłam !! :D ♥
OdpowiedzUsuńLemaxy są fantastyczne! ♥
UsuńSpore zakupy ;) Ja zamiast peelingu zdecydowałam się na arbuzowe masło do ciała Bielendy ;)
OdpowiedzUsuńJa nie przepuszczę żadnego peelingu ;) poza tym masełek do ciała mam jeszcze 2 nieotwarte...chociaż nie powiem, że mnie nie kusiły ;)
UsuńLemaxy też mam :) i to te same neonowe marmurki. Arbuza z Bielandy mam ale w wersji masła do ciała i bardzo dobrze się sprawdza i mega długo pachnie !
OdpowiedzUsuńArbuzowa seria jest mega! Pachnie tak obłędnie, że mam ochotę wyjadać to co jest w słoiczkach ;)
UsuńCiekawe produkty kupiłaś :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam do czynienia z lakierami, choć słyszałam o nich wiele dobrego.
Nie wszystkie nowości okazały się warte zakupu, ale z większości jestem zadowolona ;)
UsuńCzekam na recenzję szamponu Babydream :)
OdpowiedzUsuńBędzie już niebawem ;)
UsuńDużo naprawdę fantastycznych rzeczy, ale mnie najbardziej wpadły w oczy fantastyczne pędzle!
OdpowiedzUsuńPędzle były świetną inwestycją!
UsuńWoW , imponująca gromadka :-)))
OdpowiedzUsuńLakiery to mi się mnożą zawsze ;)
Usuńo ja Cię ile zakupów! :d zazdroszczę Ci najbardziej tych Viperków i pędzelków :P
OdpowiedzUsuńOba zakupy bardzo udane i nadal mi świetnie służą ;)
UsuńJak zobaczyłam cążki, to aż mnie zabolało, ale potem doczytałam, że skórek nie wycinasz ;) Dla mnie cążki są wspomnieniem czerwonych i bolących palców, bo niby sobie chciałam wycinać, jak byłam młodsza, ale za nic nie wiedziałam jak. Źle się to skończyło i teraz cążek się nie tykam ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Quick Dry się u Ciebie sprawdził, dla mnie to duże rozczarowanie niestety :/
Nigdy nie wycinam skórek...od dziecka je delikatnie podciągam i to już taki nawyk ;) Ale zadziorki jednak lepiej usuwać cążkami ;) Bez Quick Dry'a nie zabieram się za malowanie ;) Bardzo mi siadł i w sumie na każdym lakierze jaki mam dobrze działa, więc muszę skoczyć po kolejne opakowania, bo to już jest na wykończeniu ;)
UsuńRewelacyjne nowości! :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie wszystkie, ale tak bywa ;)
UsuńWszystkie nowości razem robią wrażenie :D
OdpowiedzUsuńKosmetyki Natura Siberika urzekają już samym opakowaniem :) Ja posiadam odżywkę objętość i nawilżenie, do włosów suchych. Arbuz też mnie skusił, tyle, że w wersji masła do ciała. Reszty z Twoich nowości nie znam (no, poza szamponem Babydream), ale kolory z Vipery są cudowne, puszek z pudru przesłodki a pędzle bardzo eleganckie :)
To prawda, od opakowania do składu sprawiają, ze można się poczuć dopieszczonym! Pędzle to mój najlepszy zakup kilku miesięcy ;)
Usuń