piątek, 27 grudnia 2013

MANHATTAN SMOKEY EYES



Dzisiejszy post będzie recenzją paletki Manhattan Smokey Eyes Kit, którą udało mi się kupić jakiś czas temu w Pepco. Czasem jestem pod wrażeniem niektórych kosmetyków, które można tam znaleźć. Zaglądam tam głównie z nadzieją na mój ulubiony tusz Revlon, jednak zdarzają się też inne perełki. paletka od razu przykuła mój wzrok przez piękny błękitno-turkusowy cień. Nie jest to może kolor, którego używam na co dzień, jednak każdy z tych kolorów jest na tyle uniwersalny, że nawet ja z moimi zielono-brązowymi oczami mogę je wykorzystać. 




Paletka jest zamknięta w ładne czarne opakowanie z dość mocnego plastiku. Niestety nie przetrwało ono upadku ze stolika i pękło przy łączeniu. Szkoda. Z tyłu mamy podany skład cieni oraz instrukcję ich aplikacji.  




W środku znajdują się 4 cienie, miejsce na pędzelek oraz podłużne lusterko. Nie specjalnie uważam je za przydatne, bo co najwyżej możemy zobaczyć tam same oczy. Paletka kosztowała ok. 10-12 zł i zawiera 8g cieni.  




Do zestawu dołączony jest długi pędzelek z aplikatorem. Jest to jeden z najlepszych pędzelków jakie spotkałam w paletkach. Krótki i prosto ścięty z syntetycznego włosia, którego jest sporo. Jest bardzo elastyczny, posiada lekko zaokrąglone boki, dzięki czemu możemy nim bez problemu wykonać ładną kreskę. Pacynka jest raczej średniej jakości i z niej rzadziej korzystam. Za to pędzelek podbił moje serce i to nim właśnie nakładam kreski cieniami. 



Same cienie są bardzo ładnie skomponowane. Mamy tu 3 stonowane kolory i jeden dominujący, błękit. Z czego dwa z nich (1 i 4) są satynowe z lekkim błyskiem, a pozostałe bardziej matowe. Wszystkie cienie są dość dobrze napigmentowane i nie sprawiają problemów przy aplikacji. Dobrze łączą się ze sobą, a kolory ładnie współgrają.  

Cień nr 1 to kolor, który nazwałabym lekko zabrudzonym śniegiem. Bardzo przyjemny opalizujący odcień do rozjaśniania. 
Cień nr 2 to intensywny błękit wpadający w turkus. Daje nam matowe wykończenie z delikatnymi mieniącymi się drobinkami.
Cień nr 3 to matowy granat, który leciutko wpada w fiolet. Podobnie jak błękit posiada drobinki. 
Cień nr 4 to ciepły odcień szarości, z dużą zawartością rozświetlających drobinek. 

Najczęściej używam cienia nr 1 i 3. Nr 1 służy mi za bardzo przyjemny rozświetlacz do wielu makijaży, natomiast nr 3 jest idealny do kresek. Zresztą jak widać po zużyciu ;) Błękitne kreski zostawię sobie na letnie wariacje. Natomiast nr 4 jest uniwersalnym odcieniem szarości, szkoda tylko, że ostatnio jakoś mniej maluję oczy w szarościach. Jednak na pewno go zużyję, bo jego odcień na mojej skórze wpada lekko w brąz a to lubię!





Kolory są nieco transparentne, więc łatwo możemy bawić się nimi i ich intensywnością w makijażu. Jak widać zawarte drobinki nie są widoczne na pierwszy rzut oka, są na tyle drobne by odbijać światło i ożywiać kolor bez przesadnej ilości błysku. Dla mnie jest to duży plus, nie lubię w co dziennym makijażu zbyt wiele brokatu czy błysku. 
Cienie mają lekką tendencje do osypowania się na policzki, więc nie polecam nabierania zbyt wielkiej ilości na raz.  
Trwałość cieni jest przeciętna, tzn. gdy robię kreski granatowym odcieniem to utrzymują się bez bazy ok. 5 godzin bez poprawek, później kolor zaczyna zanikać. Robiąc pełny makijaż przy ich pomocy efekt był podobny. Gdy próbowałam nałożyć je na bazę efekt utrzymywał się dłużej, jednak wtedy zauważyłam, że zbierają się lekko w załamaniu powieki. Staram się nie trzeć i nie dotykać oczu gdy mam cienie, jednak gdy już tak się stanie to niestety nie wytrzymują i kolor znika. Mimo to oceniam ich trwałość na dobrą z minusem. 




Podsumowując uważam tą paletkę za udaną. Nie używam jej często, raczej na specjalne okazje lub gdy mam ochotę na kolorową kreskę.  
Plusy paletki: 
-niska cena
-bardzo fajny pędzelek
-ładna kompozycja kolorystyczna
-lekkie i transparentne cienie

Minusy:
-dla niektórych mogła by być mocniej napigementowana
-opakowanie, które nie przetrwało upadku
-małe lusterko
-ścieralność cieni




Za taką cenę chętnie wypróbuję też inne kompozycje kolorystyczne Manhattanu, szkoda tylko że tak trudno je dostać. Jak Wam się podobają kolory? Znacie tą paletkę? Jak się u Was sprawdziła? 

10 komentarzy:

  1. O rany, jaka wspaniała pigmentacja! jestem po wrażeniem:) u mnie w pepco też są te paletki ale jakos omijałam je szerokim łukiem sądząc, że niewiele są warte...a tu proszę! przyjrzę im się nieco bliżej , dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie szkoda, że u mnie nic ciekawego się nie pojawia...ani paletek, ani Revlon...ostatnio za to była kolorówka Calvina Kleina.

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się ten intensywny błękit i fajnie, że można stopniować ich intensywność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był główny powód dla którego ją wzięłam, ten kolor jest obłędny!

      Usuń
  3. Na żywo jest niesamowity ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne kolory , a niebieski to juz wogóle *.*
    Zapraszam na giveaway z Firmoo , wygrywa az 6 osób ;*
    http://kissmeifyouwant.blogspot.co.uk/2013/12/heyy-heyy-giveaway.html

    OdpowiedzUsuń
  5. A czy mogłabyś stworzyć jakiś makijaż tą piękną paletką i pokazać jak cienie prezentują się na powiekach?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak, prosimy! Paletka wygląda przecudnie, a błękit jest doprawdy boski.

      Usuń