Połasiłam się na sprawdzenie co ciekawego ma do zaoferowania Luksja. Nie jest to marka po którą często sięgam. Nigdy mnie nie zachwyciła, więc też nie miałam po co do niej wracać. Ostatnio na blogach pojawiła się informacja, że do nowego Flesza (gazeta plotkarska, jakby ktoś nie wiedział) dodają właśnie Luksję care pro enrich. Wszystko razem za zawrotną sumę 2,50 zł. Żal nie wziąć? Też tak myślałam. Jednak wolałabym za tą cenę kupić jogurt naturalny i zrobić sobie maseczkę. Czas na opisanie tego bubla.
Opakowanie:
Żel, czy może mleczko pod prysznic, zamknięte jest w plastikowej butelce o pojemności 250 ml. Zamknięcie jest nieporęczne i ciężko się je otwiera, brak w nim miejsca na palec. Standardowa pół miękka buteleczka pozwala na łatwe, aż za łatwe dozowanie.
Opis producenta:
Połączenie kremowego mleczka pod prysznic ze składnikami balsamu do ciała o właściwościach pielęgnacyjnych. Zawiera odżywczy olej sezamowy, który nadaje skórze gładkość, elastyczność oraz tworzy naturalny film ochronny na powierzchni skóry. Poczuj jak twoja skóra zostaje nawilżona i staje się jedwabiście gładka już w momencie mycia. Właściwości nawilżające produktu zostały potwierdzone w badaniach laboratoryjnych.
Skład:
Nie zachwyca, jest w nim pełno SLS, PEG-ów. Po wodzie mamy od razu SLS, czyli silny detergent, na trzecim miejscu znajduje się Cocamidopropyl Betaine, który w połączeniu z SLS potrafi przesuszać skórę, powodować stany zapalne i alergiczne. Dalej znajduje się chlorek sodu, który również wysusza i ma poprawiać gęstość kosmetyku. Dalej kndycjoner i perfumy, a za nimi dopiero: olej sezamowy i cała masa PEG-ów. Miało być nawilżająco? To nie ma na to szans.
Konsystencja i zapach:
Mleczko ma kremowy kolor, jest bardzo ale to bardzo rzadkie, przez co niewydajne. Z drugiej strony może i lepiej, szybciej się skończy. Po 4 myciach została mi połowa butelki, czyli jest bardzo nieekonomiczny. Ma mleczno-chemiczny zapach, który mi nie przeszkadza i nawet mogłabym go polubić. W dotyku jest bardzo gładkie, co ułatwia rozprowadzanie. Pięknie się pieni (nie dziwne, skoro ma tyle detergentów) i łatwo spłukuje.
Działanie:
Mimo, że pod prysznicem skóra wydaje się gładka, to już po chwili wraca do swojego pierwotnego stanu, a nawet staje się przesuszona. Kąpiel w mleku kojarzy mi się z głębokim nawilżeniem i wygładzeniem, a po tym mleczku mam uczucie ściągnięcia, suchości i szorstkości skóry. Nie oczekuję od żelu pod prysznic by głęboko nawilżał, od tego są inne kosmetyki. Jednak nie mogę wybaczyć gdy moja skóra wygląda gorzej po myciu niż przed. Nie mam wrażliwej czy delikatnej skóry, potrafię wyjść z łazienki bez balsamowania i nie straszyć suchą skórą. Po tym kosmetyku czuję, że skóra jest podrażniona i można na niej pisać paznokciem, taka Sahara.
Podsumowanie:
Jak możecie odczuć jestem bardzo niezadowolona z tego produktu. Jest za rzadki, niewydajny, średnio pachnie, a zapach nie utrzymuje się długo. Co gorsza, to mleczko podrażniło mnie lekko, nie nawilża i ma paskudny skład. Nie wiem w którym miejscu ma działać jak balsam...Znalazłam informację, że 500 ml kosztuje 11,49 zł. Nie skomentuję.
Nie czytam plotkarskich gazet, połasiłam się niską ceną i chęcią sprawdzenia czy Luksja nadal nie robi ciekawych kosmetyków. Jak się okazało więcej wartości ma wnętrze Flesza niż Luksji.
Ja Flesza wyrzucilam jednak po 5 minutach;) zabija mnie ta gazeta;) jestem ciekawa ja u mnie si spisze, choc to tylko zel;)
OdpowiedzUsuńJest straszna, tylko ją przeleciałam i miałam dość :D Zresztą jak i ten żel, mam nadzieję jak najszybciej z nim skończyć.
UsuńJa próbowałam dorwać Flesha, ale nigdzie go nie ma :(
OdpowiedzUsuńNie warto tracić czasu ;)
UsuńJa pokusiłam się na dwa te żele, wczoraj użyłam go pierwszy raz i nie było żadnego efektu wow póki co.
OdpowiedzUsuńTeż go kupiłam z gazetą i po kilku użyciach jestem z niego zadowolona ;) Zapach nie do końca mi się podoba, ale w sumie może być ;) Szkoda, że Ciebie podrażnił :/
OdpowiedzUsuńsłabizna, ja bardzo lubię żele z dove i avon :)
OdpowiedzUsuńLuksja jest genialna, uwielbiam jej zapachy!
OdpowiedzUsuń